Klerycy piszą do nas
List kleryków Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego św. Jana Chrzciciela na Niedzielę Dobrego Pasterza
26 kwietnia 2015
On już Cię zna – tylko pozwól się znaleźć
1. Owce się gubią, ale Bóg robi swoje
Podobno coraz więcej osób boryka się z kryzysem tożsamości, z poczuciem bezsensu i bezcelowości swojego życia. Podobno coraz mniej znamy siebie, własne pragnienia i możliwości. Podobno coraz bardziej boimy się decyzji, które wiążą na całe życie. Pewnie nie jest to cała prawda o nas. Trudno jednak zaprzeczyć, że często bywamy zagubieni. Wśród takich ludzi staje dziś Jezus. On także został skrzywdzony, odepchnięty, niezrozumiany. A mimo to, przychodząc dzisiaj, przedstawia się jako Dobry Pasterz. On nadal wierzy, że pogubiony człowiek jest w stanie przyjąć dobroć Boga i samemu być dobrym. Ma moc takimi nas czynić.
On jest Dobrym Pasterzem. Zna swoje owce – każdą jedną i każdą po imieniu. Zna je lepiej niż one siebie. Zna prawnika, marynarza, wodzireja weselnego, podchorążego, biologa, wykładowcę akademickiego, maturzystów z ostatnich lat, pianistę jazzowego. Ludzi z Warszawy i z całej Polski. Kleryków, którzy do Was dzisiaj piszą. Owszem, jest to mieszanka wybuchowa, ale zarazem treściwa – jak zupa, którą w Adwencie i Wielkim Poście pomagamy gotować w jadłodajni dla bezdomnych. Nie zdziwcie się zatem, jeśli w tym liście pobrzmiewać będą różne tony. Ale właśnie z takich różnych tonów i dźwięków Pan Jezus komponuje swoją muzykę.
2. Właściwy czas, właściwe miejsce
Wspólnota seminaryjna to żywy dowód tego, że praktycznie z każdego środowiska może wyjść powołanie. Powołując, Jezus nie patrzy na nasze predyspozycje, ale na serce, które chce kształtować. Jednym z pierwszych etapów tego kształtowania jest wyjście z rodzinnego domu. Nie polega ono jedynie na spakowaniu się i przeprowadzce
do seminarium. To także czas, jakiego my i nasi bliscy potrzebujemy, by zrozumieć tę decyzję i aby się na nią zgodzić. Dla każdego z nas zgoda najbliższych jest czymś bardzo ważnym. Zawsze jesteśmy im ogromnie wdzięczni za to szczególne wsparcie, które często tak wiele ich kosztuje.
Dla wielu z nas droga do Seminarium rozpoczęła się od zetknięcia ze zwykłym księdzem pracującym w rodzinnej parafii. Niejeden z nich, przez konfesjonał czy zwykłą rozmowę, towarzyszył nam w rozpoznawaniu głosu Pana. Im także jesteśmy wdzięczni. Podobnie jak i tym, których spotykamy obecnie – już jako klerycy. Za przykład tego, jak być dobrym pasterzem dzisiaj i na co dzień.
Część z nas odkrywała swoją drogę życia w różnych wspólnotach i grupach. Wspólnota to dobre miejsce, by rozpoznać swoje powołane – nie tylko kapłańskie. W pewnym sensie seminarium jest po prostu kolejną taką wspólnotą. Nie przychodzi się tutaj z gotową decyzją. Nie trzeba mieć stuprocentowej pewności, aby tu przyjść, i nie od razu się jej nabiera. Bardziej nawet chodzi tu o zaufanie niż o pewność. Jak je zdobywamy? Ono powoli kształtuje się – a raczej On je w nas kształtuje – przez najprostsze codzienne zajęcia. Wykłady, prace domowe, praktyki w najróżniejszych miejscach i o bardzo różnym charakterze. A przede wszystkim przez modlitwę. Bo to podczas modlitwy odkrywamy, że jesteśmy słabi, ubodzy, potrzebujący – że wciąż potrzebujemy zwracać się o pomoc do Boga i do ludzi. I temu też służyć ma nasz list.
3. To nie banał: Potrzebujemy się nawzajem
Drogie Rodziny! Potrzebujemy Waszej modlitwy. Ona ma ogromną moc, gdy podejmujecie ją wspólnie – rodzice i dzieci, prawdziwy Domowy Kościół. Potrzebujemy Waszego świadectwa wiary w szarej codzienności. Prostych gestów i jednoznacznych wyborów. Pamiętając o własnych doświadczeniach, chcemy Was też prosić – bądźcie otwarci na powołania, które być może już dziś budzą się między bezpiecznymi ścianami Waszego domu.
Rówieśnicy naszych babć i dziadków! Wy, którzy macie już swoje lata i swoje doświadczenia. Dla wielu z nas byliście pierwszymi nauczycielami wiary. Wasza wytrwałość, wierność modlitwie i życiowa mądrość były i nadal są dla nas czymś bezcennym. Tak bardzo potrzebujemy Waszej życzliwej rady i Waszej cierpliwej miłości.
Chorzy i Wy, którzy niedomagacie w jakikolwiek sposób! Nieustannie jesteście dla nas świadectwem, jak zrosnąć się z krzyżem i pozwolić działać w sobie Ukrzyżowanemu. Każda ofiara z własnego cierpienia, którą składacie za nas i za tylu innych ludzi, ma naprawdę nieoszacowaną wartość. Nie próbujemy się nawet domyślać, ile powołań i dobrych Bożych rzeczy zostało w ten sposób wymodlonych lub uratowanych. To dlatego tak bardzo cenimy sobie każdą możliwość spotkania z Wami w szpitalu, w hospicjum, w domu opieki. Chcielibyśmy, gdy przyjdzie na to czas, umieć być tacy jak Wy.
Kiedy dziękujemy za modlitwę, nie możemy nie wspomnieć też o siostrach zakonnych. Wam także chcielibyśmy wyrazić, wyśpiewać ogromną wdzięczność. Za Waszą ofiarność i życzliwość, a często także za prawdziwie matczyną troskę.
Nasi duchowi ojcowie i starsi bracia – księża, duszpasterze, katecheci! Być może wielu z nas nie byłoby w seminarium, gdyby nie Wasza modlitwa, przykład i mądrość. Teraz i my chcemy wziąć udział w tej sztafecie – podać dalej dobro, które od Was otrzymaliśmy.
Maturzyści i studenci! Nasi serdeczni koledzy z piaskownicy, przyjaciele ze szkoły i znajomi z podwórka! Za miesiąc dwudziestu dwóch z nas otrzyma święcenia i zostanie księżmi. Ale niewykluczone, że Jezus nadal chciałby powoływać ludzi z naszych roczników. Kościół i świat bardzo potrzebują – zarówno świętych księży, jak i świętych małżonków. Dobry Pasterz zna swoje owce i one Go znają. Wciąż próbują poznawać. Niech nigdy nie gaśnie w Was tęsknota za Dobrym Pasterzem, ani pragnienie tego „Czegoś Więcej”.
Każdego i każdą z Was pozdrawiamy serdecznie, obejmując modlitwą i już ciesząc się na myśl o wszystkich naszych możliwych spotkaniach w przyszłości!
Klerycy
Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego
Św. Jana Chrzciciela w Warszawie